- Mamo zobacz! Nemo! Nemo i Dory! Ale fajnie, że Dory i Merlin znaleźli Nemo!
Kto z dziećmi oglądał filmy "gdzie jest Nemo" i "Gdzie jest
Dory" wie, że chodzi o błazenka i pokolca królewskiego, rybki, które żyją w rafach koralowych Indo-Pacyfiku.W Warszawskim Ogrodzie Zoologiczny można spotkać jeszcze wiele innych zwierząt, które dzieci znają z książek i z filmów.
Naszym celem było zobaczenie lwa, tygrysa, lamparta, krokodyla, wilka i węży. Franek taki postawił "warunek", bo "lubię mamusiu te najniebezpieczniejsze i najgroźniejsze zwierzęta". Plan nie całkiem został zrealizowany. Był bardzo ciepły dzień i np. wilki wraz z innymi zwierzętami tak sprytnie ukryły się przed słońcem, że nie udało się ich zobaczyć. Do tego zabrakło też czasu na podziwianie zwierząt, gdyż Ogród Zoologiczny gwarantuje dzieciom wiele atrakcji np. wspaniały plac zabaw, który w pewnym momencie zdominował całe nasze obcowanie z przyrodą. Na szczęście Franek mógł podziwiać geparda, który dodatkowo zaimponował mu tym, że jest najszybszym zwierzęciem na świecie. A jeśli chodzi o te zwierzęta to warszawskie ZOO ma się czym pochwalić, bo w lutym 2000 roku przyszły na świat gepardy i były to pierwsze narodziny gepardów w Polsce. Trzy lata później urodziło się, aż 7 młodych!
Duże wrażenie zrobiła na nas słoniarnia, która przypomina mini ogród botaniczny. Jest ogromna, bo zajmuje powierzchnię 6000 metrów kwadratowych i naprawdę imponuje swoją urodą. Mieszkają w niej dwa pochodzące z Izraela słonie afrykańskie – Lotek i Leon oraz trzy dziewczyny Zula, Buba i Fryderyka. Kiedy porównuję jak mieszkały słonie prawie
czterdzieści lat temu, kiedy z tatą regularnie odwiedzałam ZOO, a jak żyją teraz, to tak jakby ze slamsów przeniosły się do najbardziej ekskluzywnego apartamentu w mieście. Zresztą to dotyczy nie tylko słoni. Z ZOO z mojego dzieciństwa została chyba tylko wata cukrowa. Wspaniała też jest ptaszarnia głośna i kolorowa od mnogości gatunków mieszkających w niej ptaków. Trafiliśmy na bójkę dwóch papug, co bardzo zaintrygowało Franka i jeszcze na drugi dzień zastanawiał się z jakiego powodu doszło między nimi do konfliktu.
Ostatnia nasza wizyta trwała kilka godzin, a mimo to nie udało nam się dotrzeć do wszystkich mieszkańców ogrodu. Wyjście do ZOO to był jeden z prezentów z okazji Dnia
Dziecka, i przyznam, że ZOO też stanęło na wysokości zadania, bo tego dnia za wstęp płacili tylko dorośli.
Jeśli chodzi o finanse to warto liczyć się z wieloma wydatkami. Samo wejście dorosłej osoby to koszt 25 zł, a dziecka 16 zł. Na miejscu dużo jest punktów gastronomicznych gdzie poza lodami, goframi, napojami można zjeść obiad w jednej z trzech restauracji. Restauracja Tembo mieści się na piętrze w Słoniarni. Lokal prowadzony jest przez Fundację Panda i cały dochód przeznaczony jest na rzecz podopiecznych ogrodu.
Przy placu zabaw, w zabytkowym budynku, usytuowana jest Restauracja Belwederek. Jest ona przyjazna dla matek z dziećmi, bo umożliwia podgrzanie posiłków czy skorzystanie z przewijaka. My zrobiliśmy sobie z Frankiem przerwę na odpoczynek w Restauracji Bocianowo, która
usytuowana jest przy głównej alei. Przyciągnęły nas do niej hamaki i leżaki, na których relaksowaliśmy się czekając na posiłek. Oprócz zwierząt, placu zabaw czy kuchnią, kolejną atrakcją jest ciuchcia, która kursuje od bramy głównej do hipopotamiarni. Podobno można wtedy posłuchać ciekawych opowieści o zwierzętach spotykanych na trasie. Taka przejażdżka jest płatna, ale nie sprawdziłam jakiego rzędu jest to koszt.
W drodze do miejsc, w których żyją małpy stoi pan fotograf, który za 20 złotych na ośle, robi polaroidem pamiątkowe zdjęcie. Jeśli mamy swój aparat wtedy cena takiego zdjęcia wynosi 15 złotych.
Wracając jeszcze na koniec do najistotniejszej kwestii naszej wyprawy do ZOO czyli do zwierząt, to warto zanotować sobie godziny pokazu karmienia niektórych podopiecznych:
foki: 10.00 i 14.30
arapaimy: 11.30 (poniedziałek, środa, piątek)
hipopotamy: 12.00 (tylko w sezonie letnim)
gibony: 13.00
nosorożce: 14.00
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz